niedziela, 7 sierpnia 2022

PAWEŁ SYMPLICJAN MANELLE DUCHOWNE

PAWEŁ SYMPLICJAN

1577 - 1646 

Spowiednik pułtuski


MANELLE DUCHOWNE

ABO

PORZĄDEK ŻYWOTA CHRZEŚCIAŃSKIEGO

W KTÓRYM SIĘ ZAMYKAJĄ CO NAJKOSZTOWNIEJSZE STROJE DUCHOWNE DLA DOSKONAŁOŚCI ŻYCIA POBOŻNEGO

WSZYSTKIM STANOM

A OSOBLIWIE GOSPODARZOM CZELADNYM BARZO POTRZEBNE

(WYBÓR)

KRAKÓW 1601

Z oryginalnego druku na zapis współczesnej polszczyzny transponował Wiesław Hołdys, Kraków 2022.

 

Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narosowego


 

 

Wiesław Hołdys

O Pawle Symplicjanie

" Jeśli dzwon źle wybija, gańba zegarowi"

Paweł Symplicjan

O Pawle Symplicjanie wiadomo tyle, że żył w latach 1577 - 1646, urodził się w Przasnyszu, przebywał w Krakowie, a zmarł w Pułtusku. Choć i to niepewne, bo nazwisko "Symplicjan" wygląda  na pseudonim od łacińskiego "simpl" czyli "po prostu". Wiemy też, że był jezuitą i spowiednikiem zakonnic. I pisał: "Szafarnia obroków duchownych" , "Manelle Duchowne albo Porządek żywota Chrześcijańskiego",  "O dobrej i szczęśliwej śmierci", "Perła droga, to jest Żywot chrześcijański", " Środki zbawienne do życia pobożnego i wiersz o różnicy życia światowego", "Wizerunek człowieka umierającego".

Współcześnie znany jest (bo transkrypowany na współczesny zapis) wiersz Symplicjana o pewnym człowieku, który z pobożności patrzył na człowiecze kości,  i tak się wpatrywał, że i one odezwały sie ku niemu, a dokładnie głowa trupa, która po opisaniu wszystkich etapów rozkładu ("spróchniał mózg, oczy wygniły") z pewną dumą opowiada o swym gniciu: "By mię był widział, gdym gniła,/ Jakimemci smrodem była. / Bo nie masz nic tak brzydkiego /Nad smród ścirwu człowieczego". Barokowa fascynacja śmiercią i rozkładem w czystej postaci, do tego niezwykła obrazowość oddziałująca na wyobraźnię czytelnika i prowokująca do barokowo niepokojących pytań:  skąd ów pobożniś wziął trupa - wykopał? W wierszu tym ziemia, przedstawiana na ogół jako boży dar karmiący ludzi pokazana jest jako potwór pożerający człowieka ("Łakomie-ć ziemia pożyra/ Człowieka, który umiéra"). Jeszcze dalej w obrazowaniu człowieka  jako ścierwu posunął inny barokowy poeta, arcykatolik Wespazjan Kochowski: "W miękkich się Betach("pościeli" - przyp. WH)/ Ścierw rozpościera".  A ten ścierw, który się w piernatach rozpościera to Bóg, chwilowo w postaci ludzkiej, czyli Chrystus. Taki jest polski barok: pełen sprzeczności, dynamiczny, pokorny i bluźnierczy jednocześnie, a - przede wszystkim - fascynujący. 

Nazwiska Symplicjana próżno szukać w podręcznikach historii literatury. Nie istnieje nawet w fundamentalnym "Baroku" prof. Czesława Hernasa wydanym przez Instytut Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk. Nie ma też (poza dwoma wyjątkami) wierszy Symplicjana w antologiach poezji. Za to istnieje w internecie pełna kolekcja zeskanowanych oryginałów dzieł Symplicjana publikowanych w XVII wieku - zamieszczona na portalu "Polona". Oryginałów, a więc złożonych zazwyczaj oryginalną czcionką, miejscami przypominającą tzw. "szwabachę". I przeszła mi przez mózg myśl bezczelna - czyżby prawie nikt przez z górą czterysta lat tych dzieł nie czytał, nie publikował, nie opracowywał, nie pisał na ich temat dysertacji doktorskich i habilitacyjnych? Najpierw zacząłem je czytać, a potem - dzięki stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego przełożyłem je na współczesny zapis. Oczywiście, nie wszystkie, ksiądz Symplicjan był niezwykle płodny literacko, jego dorobek liczy kilka tysięcy stron.

Szczególnie zainteresował mnie tom  "Manelle Duchowne albo Porządek żywota Chrześcijańskiego", będący w większości zbiorem wierszowanych porad dotyczących tego, co myśleć podczas codziennych czynności opatrzony podtytułem "Straż samego siebie".   Ksiądz Paweł Symplicjan był jezuitą, zafascynowanym zapewne "Ćwiczeniami duchownymi" autorstwa założyciela zakonu jezuitów, Ignacego Loyoli. W gruncie rzeczy tytuły obu dzieł, Loyoli i Symplicjana  są analogiczne, z tym, że słowo "ćwiczenia" ksiądz Paweł zastąpił słowem "manelle".  Próbowałem dociec, co to takiego są owe "manelle" i tu spotkała mnie przygoda godna barokowej  złudy i nietrwałości świata. Otóż w  wyszukiwarce internetowej znalazłem jakiegoś "Manella" czy "Manellego" - żyjącego w XVI wieku włoskiego pisarza, którego dziełami zainspirował się zapewne nasz ksiądz Paweł i stąd tytuł "Mannele". Pełen wiary w trwałość internetu nie zapisałem ani strony, ani linku do niej. A przecież - skoro zajmowałem się barokiem - trzeba było mieć na uwadze, że świat to złuda i nietrwałość: kiedy wróciłem do poszukiwań owego siedemnastowiecznego Manella, Manellego, Manello, Manelli czy jakoś tam - on z internetu po prostu zniknął. To znaczy pojawiali się dwudziestowieczni święci, piłkarze, modelki  o podobnych nazwiskach - ale szesnastowiecznego Włocha nie było.

"Barok. Ich życie było trudne i monotonne. Chodzili za pługiem, siali, żęli kosili, i tak od rana do nocy. Tylko w niedzielę, kiedy poszli do kościoła, nagle wszystko się zmieniało. Z szarości wkraczali w biel i złoto. Na kapitelach falujących kolumn, na ramach obrazów, na cyborium w środku ołtarza. I jeszcze złoto, biel w górze, pod kopułą, łączące się ze światłem i błękitem nieba. Patrzyli, a zarazem unosiła ich muzyka organów.

Nie barok pałaców i kościelnych wież jest najważniejszy, ale wnętrz kościelnych. Cóż za wspaniały wynalazek i nie można się dziwić, że barok jezuicki rozszerzył się na wschód Europy (...). "(Czesław Miłosz, Abecadło, Kraków 2001, Wyd. Literackie, s. 65).

Przestrzeń poezji Symplicjana jest przestrzenią takiego właśnie kościoła: wyszukana (choć nie nazbyt) forma, ozdobniki, paradoksy. Zapewne jego teksty były przeznaczone do czytania, choć i to sobie można wyobrazić: ksiądz Paweł w barokowym kościele wygłasza kazanie słowami z swoich wierszy: " Obaczże się już, człowiecze, /Że cię śmierć do grobu wlecze,/A tak cię prędko zagniecie,/Jakoby nie był na świecie. ".

Jezuicki paradygmat ćwiczeń duchowych jest dzieckiem renesansowego dążenia do harmonii zwróconym do wewnątrz człowieka. I tak też jest w poezji Symplicjana, z tym że występuje tu charakterystyczny dla  baroku konflikt poznawczy: nieufność wobec zmysłów, którymi  poznajemy świat. " Strzeż swych oczu by zawsze otworem nie stały/Aby na brode twoje głupie nie patrzały/ Bo cokolwiek obacza już nie darmo będzie./ Zwolna myśl zła z rozruchem serce twe posiędzie". Koncept człowieka, jako strażnika swych zmysłów.

Osiemnaście lat po śmierci  Pawła Symplicjana, inny polski poeta, sekretarz królewski Jan Libicki imitując (albo jak chce Libicki "rytmami polskimi wyrażając") innego jezuitę, Jakuba Balde, w zbiorze wierszy  pod znaczącym tytułem " Sen żywota ludzkiego" napisał:  "O poczwary snów nikczemnych, / O cienie maszkar foremnych! / Jakakolwiek was wpuściła / Próżność, jaka brama była, / Czy kościana, czy rogowa, / Czy ani ta, ani owa, / Bo wszytkie sny, chociaj różne, /Są podłe, marne i próżne."

Barokowa fascynacja a jednocześnie lęk przed zapadnięcie w sen: gdyż jest sen najniebezpieczniejszą rzeczą, bo w śnie tracimy kontrolę i nieufność nad zmysłami wzroku, smaku, słuchu. Stąd u Symplicjana wierszowane porady : "co mysleć podczas rozbierania się i kładzenia do snu"  i - po szczęśliwym przebudzeniu - na powrót ubierania ("szat obłóczenia"): " Kiedy się spać gotujesz i w łóżko się kładziesz,/ Pomnisz że w grob wstępujesz, a iż już nie wstaniesz.(...) Zaś gdy dobrze zdrow wstaniesz wzdychaj przelękniony:/ Że podobno k wieczoru będziesz w grob włożony.". Ksiądz Paweł zdaje się tu być prekursorem naszego wieszcza Adama, który z górą dwieście lat potem napisał o śnie:  "Oko gaśnie za okiem, i cała gromada / Kiwa głowami, każdy, gdzie siedział, tam pada: Ten z misą, ten nad kotłem, ten przy wołu ćwierci. / Tak zwycięzców zwyciężył w końcu sen, brat śmierci" ("Pan Tadeusz").

W tym samym 1601 roku, kiedy opublikowano "Manelle duchowne" Symplicjana ukazały się drukiem, dwadzieścia lat po śmierci autora "Rytmy albo wiersze polskie" Mikołaja Sęp - Szarzyńskiego, zbiór arcydoskonałych, perfekcyjnych sonetów, przy których strofy księdza  Pawła wyglądają nieco topornie. Ale jednak jest wiele rzeczy, które tych dwóch autorów, prekursorów polskiego baroku łączy - między innymi i to, że świat i naszego jego postrzeganie jest cieniem naszej wewnętrznej rzeczywistości, która też może umknąć - choćby we śnie. Na koniec zacytuję dwa wersy z wiersza  Daniela Zaborowskiego, powstałego mniej więcej w tym czasie co "Manelle duchowne":

"Ten, który z cienia powstał, świat nieogarniony/ Będzie z nami w cień srogi znowu obrócony".

 

STRAŻ OCZU

Lekarstwo na próżne myśli

Oczy drzwi serca

Człowiek na co ma patrzyć więcej

 

Nie wyglądaj bezpiecznie ze swego mieszkania

Aby nie miał do siebie co raz kołatania.

Nie otwarzaj bram twoich łatwie leda komu

Chceszli zostać ze wszystkim wcale nie w swoim domu.

Strzeż swych oczu by zawsze otworem nie stały

Aby na brode twoje głupie nie patrzały.

Bo cokolwiek obacza już nie darmo będzie.

Zwolna myśl zła z rozruchem serce twe posiędzie.

I czego się bez grzechu nie godzi pożądać

Na to zawsze wstydliwie ma oko poglądać.

Oczy serca otwarte miej na się samego

Nie opatruj występków twojego bliźniego.

Nędzę, małość, ubóstwo i twe nikczemności

Zawsze stawiaj przed sobą, tak dojdziesz mądrości.

Stałeś  coś jest, czym będziesz, na to miej baczenie:
Pycha nicość odnosi, nicość wywyższenie.

 

CZUJNOŚĆ W POKUSACH

Ludzie do doskonałości idący znają  co jest za trudność z pokusami.

 

Kiedyby na jednego wszystek świat szturmował

Chcąc go dostać aby go potem zamordował:
Cociażby to na tego wszystszym odpor dając

I to tylko biednego zdrowia ochraniając.

Wietsze niebezpieczeństwa my nad sobą mamy

I przedsie o tym zgoła nie obmyśliwamy.

Mniejsza to jest potkać się w oczy z wielkiem wojskiem

Niżby wytrwać szturm jeden z potkaniu diabelskim.

Tych pytajmy ktorzy się z nimi potykają,

Powiedzą nam, jakich prac często doznawają.

Książętać są ciemności ktoż ich widzieć może;

Abo zliczyć, zwyciężyć, gdy Bog nie pomoże;

Temu hetman pomaga co się broni mężnie,

Uchodzi szańców sztucznie, strzymywa potężnie. 
I za to Bóg zwykł bronić człowieka dobrego

I za to mu dodaje serca potężnego.

Który Boga miłuje broni chwały jego,

Strzegąc się pilnie w duszy szwanku namniejszego.

Wielka się dobroć Boska z ludźmi pokazuje, 
Gdy człowiek nad szatanem wiecznie tryumfuje.

 

 

OSTROŻNOŚĆ JĘZYKA I MILCZENIE

Milczenie znak prawego nabożeństwa.

 

Jeżeli nie będziesz siedział milcząc w osobności,

Trudno mieć doskonałe ducha nabożności.

Ktory sie człowiek chlubi z nabożeństwa swego

Nie chowając pod strażą języka płochego:
Takiego nabożeństwo śmiech i oszukanie, 
Prożna praca skończona ma ciężkie strzekanie.

Wielki to znak milczenie ducha nabożnego:
Jako zaś wielomowność świadek niepewnego.

Czegoś nabył modląc się, to w wielomowności

Stracisz bardzo prędko: miej sie w ostrożności.

Wielki to znak milczenie ducha nabożnego

Jako zaś wielomowność świadek niepewnego.

Czegoś nabył modląc się, to wielomowności

Stracisz bardzo prędko, miej się w ostrożności.

Milczenie jest pewny stroż serca pobożnego,

Przeto sie też nie dziwuj, kiedy oziębłego

Widzisz bydź w modlitwie: bo co ciepła było

W sercu: to otwartymi usty ustąpiło.

 

Wielomowność nabożeństwo i pokoj w modlitwie rozprasza.


Jeśli dzwon źle wybija, gańba zegarowi:
Usta gdy śwegotliwe, nota sumnieniowi.

Jako z dzwonu dochodzą zegara skrytego

Tak zaś z mowy ślakują sumnienia tajnego.

Chowaj tedy pod strażą usta twoje pilnie,

Rozpustnych słow i proznych strzegąc sie usilnie.

 

Nauka tu o ostrożności języka

Skromność, wstyd zachowany w słowiech w gestach wszelkich

Tak naczynisz pożytków w ludziech bardzo wielkich.

Pomni jako cię uczcił Bog swoje stworzenie,

Kiedyć dał ciało swoje na twe wychowanie.

Jeśli Bog przez twe usta wszedł do twych wnętrzności,

W jakiejże masz tedy chować uczciwości?
Jeśli serce piastuje gościa tak zacnego

Izali myślić bedzie co przystojnego?

 

Język stolica Boża tako

I jeśli usta twoje forta weśćia tego,

Godno bydź forcie piękna pałacu takiego

Język Twoj który bierze na sie Ciało Pańskie

Jako stolica Krola, a wnętrze Szatańskie
Słowa mówi, czyli to nie wielka zelżywość?

Tako lekce poważyć Anielską uczciwość?

Kiedy słowa bluźniercze, prożne, uszczypliwe

Mówisz; już serce, usta, są Bogu brzydliwe
Na każdy czas miej język w warownym zamknieniu,

Nie wszytko mów co ślina niesie ku mowieniu.

Strzeż się złego zwyczaju na częste przysięgać:

Toć mądrego umieć się w swych słowach podststrzegać.

 

Nie bądź Judaszem.

Chceszli być szanowany miej się sam w ochronie

Jako w oczy, tak z tyłu, bądź takiż na stronie.

Nowin nie nadsłuchiwaj, nie rad ich powiadaj,

Ale co ku zbawieniu służy, w tym się badaj.

O czym nie wiesz zapewne zamilcz tego w sobie:

Słuchaj wiele, mało mów, skarb to zbierasz sobie.

 

Kiedy mowić potrzeba.

I wszakże w tym trzeba roztropność zachować

Nie zawsześmy powinni języka hamować.

Co służy pożytkowi i tu Bożej chwale,

Mów, nauczaj, przestrzegaj, wszystko będzie wcale.

 

UBIORY ZBYTNIE

Strzeż się pompy w ubiorach, w szaćiech nędzny Panie:
Któremu wkrótce zledwa koszule zostanie.
Nowych strojów nie szukaj ciału śmiertelnemu: 
Ani szaleć pomagaj światu szalonemu.

Tego mamy ochraniać, co wiecznie żyć bedzie,

Duch jest wieczny, a ciało bywszy zaś nie bedzie, 
Wolnoć dusze ubierać co raz to nowemi

Strojami duchownymi cnotami świętemi:
Tak i ciału dogodzisz, że mu strojów wiecznych,

Z duszą w niebie nabędziesz w pokojach bezpiecznych.

Jeśli zbytek zganiony jest w ubiorach ludzkich,

Tym wiecej marność wszelka co gorszy maluczkich

Ludzi, którzy niewinność z młodości chowają

I potym widząc marność, do niej przystawają.

Ktośkolwiek jest co czytasz o tym pomni na to;

Nie czyń zbytku w tej mierze, bo zapłate za to

Czasu swego odniesiesz , żeś zgorszył bliźniego,

Ktory przez cie uchybił żywota wiecznego. 
Kamień młyński takiemu bedzie uwiązany,

Z którym w morze mąk wiecznych bedzie pogrząźniony. 
Usta Boże wyrzekły, na to sie obawiaj,

Życiem twoim rozpustnym zgorszenia nie dawaj.

 

Obraz nieuczćiwy szkodliwy

Nieuczciwych obrazow nie cierp na twej ścienie.

Także w księgach, bo idzie stąd wielkie zgorszenie.

Bo obraz nieuczćiwy tego co pan zbuduje

W czeladzi swej dobrego on wnetże zepsuje.

 

BIESIADY

Błogosławiony człowiek co pokoj miłuje, 
Ktory sie zgromadzenia świeckiego waruje.

Jeśli chcesz bydź majetnym, sławnym i nabożnym,

Mijaj karczme zdaleka, rozmawiaj z pobożnym.

Biesiadować, tańcować, własna rzecz Pogańska:

W maszkary sie ubierać, prawie rzecz szatańska.

 

DOZÓR SUMNIENIA

Przynajmniej raz do roku miej czas osobliwy

K temu i przyjaciela coćby był życzliwy

Pytajże się od niego, coby mu się zdało

O tobie, a czegoćby k cnocie nie stawało.

W czym zdanie usłyszawszy porachuj się z sobą,

Jeśliże ku zbawieniu idziesz dobrą drogą.

 

PATRZĄC  NA NIEBO

Jeśli spojrzysz na niebo, tam wszechmocność jego

Czytaj,  a wtym poznawszy Pana tak wielkiego.

Poznawszy godność twoje, co cie tak uczczono,

Dla którego pałace takie uczyniono.

Zatym podłość, nikczemność, krotkość życia tego

Poznawaj/ a garni się do nieba od niego.

Tam cie Pan Bog naucza, by twej szlachetności

Ochraniał/ nie ściągając ręki ku sprośności.

I gdyż z daleka patrzysz na ojczyzne twoje

Toś tu tedy pielgrzymem, podźże w droge swoje.

 

PATRZĄC NA SŁOŃCE

Jeśli na słońce patrzysz, tam chciej tylko słuchać

Co mówi Bog do serca, a wnet będziesz wzdychać.

Jaki to Pan chwalebny, jaka piękność jego,

Który tak piękne słońce uczynił z niczego.

Myślże jaka jest światłość w Krolestwie niebieskim,

Gdyż Bog dał taką jasność podłym rzeczom ziemskim.

Oznajmujeć Bog przez to chwałę ducha twego,

Kiedy ciału twojemu dał sługe takiego.

I jeśli ciału taka piękność usługuje;

Co rozumiesz iże Pan sługi nie celuje:

Wszystka świecka osoba bez końca ciemności,

Słusznie nie mamy wzgardzać kochać się w światłości.

 

WIDZĄC DZIEŃ POGODNY

A gdy masz dzień pogodny wzdychajże serdecznie,

Ku światłości niebieskiej, by w niej usiadł wiecznie.

Jeśli taka uciecha z niniejszej światłości,

Jakąż roskosz czuć będziem z Boskiej obecności?

 

 

WIDZĄC DZIEŃ CHMURNY

Myśl zaś widząc dzień chmurny, smętny i tęskliwy,

Jakie męki nieć będą ludzie nieszczęśliwi

W piekle barzo głębokim, w niewoli mieszkając,

I na wieki pod ziemią w ciężkościach stękając.

 

DZWONIENIE NA CHMURĘ

 

Co myślić gdy na chmurę dzwonią.

Zwyczaj ten w wielu miejscach z dawna zachowują,

Ktory ludzie niebaczni częstokroć strofują.

To jest, gdy na złą chmurę dzwonią przy Kościele,

Ty się zgadzaj z Kościołem, mów przeciw im śmiele.

Gdzie cię kolwiek zastanie dźwięk dzwonienia tego,

Klękni, modl się nabożnie do Boga miłego:
By od niebezpieczeństwa we wszystkim nas bronił,

I swą twarz najłaskawszą, ku nam nędznym skłonił.

Zaraz potym uważaj strach dnia ostatniego

W ktory przyjdzie Syn Boży w niskość świata tego.

Jakie w on czas ‹b›łyskania, gromy trzaskać będą,

Kiedy ludzie bądź nieba, bądź piekła nabędą.

 

GODZINY ROZRZĄDZONE SPRAWOM

 

Życzeszli  nie być w umyśle swoim rostargniony,

Miej czas na wszystkie sprawy swoje rozrządzony.

Czas  modlitwy, czas Mszey świętej słuchania,

Czas jeść, robić, czas spania, czas od snu powstania.

Kto tak żyje ten czasu nie utraca marnie:
Wszystko mu sie powodzi wedle myśli snadnie.

 

GUSŁA

Czemu szatan świętymi słowy gusła cukruje

Bądź serca wspaniałego nie baw się fraszkami:
Nie wierzaj snom i gusłom; a potym czarami

Ducha nie rań śmiertelnie, o którym Bog wieczny

Ma swe pilne staranie, jemu wierz bezpieczny.

Chytry szatan co ludzie proste łowi, 
Kiedy gusła świętemi przyozdabia słowy. 
Bo gdyby diabelskiemi, wnetżeby poznano

A gustnicy w zapłacie pewnie by kije dano.

 

KŁADĄC SIĘ W ŁÓŻKO

Co myślić w łóżku

Kiedy się spać gotujesz i w łóżko się kładziesz, 
Pomnisz że w grob wstępujesz, a iż już nie wstaniesz.

Bowiem za pewne nie wiesz jeśli dnia przyszłego

Doczekasz żyw, aby wzdam mógł poprawić swego.

 

Co myślić wstając

Zaś gdy dobrze zdrow wstaniesz wzdychaj przelękniony:
Że podobno k wieczoru będziesz w grob włożony.

Jeśli tak czynić bedziesz ustrzeżesz sie złego. 
Przy tym patrząc na Boga sędziego swojego.

"Wzdam" - w tym kontekście: "wolny".

 

NAWIEDZANIE SZPITALÓW

Szpitale rad nawiedzaj, tam dość bracie twojej

Znajdziesz w nędzy, w plugastwie, w tym kalecie swojej

Nie przepuścisz, ale dasz żebrak żebrakowi:

Uprosisz też, gdyś ujął swemu obrokowi.

 

NIEMOCNYCH: WIĘŹNIÓW

Abyś uszedł po śmierci więzienia wiecznego,

A kochał się bez miary z zdrowia rozkosznego,

Nawiedzaj rad niemocne i więźnie z miłości

Ciesząc się i radując z swojej majętności. 

 

ODMIANA SZCZĘŚCIA

 

Zbytnie wesele szkodliwe duszy

Czasu szczęścia nie przyjmuj niezmiernej radości,

Bydź zaś płakać nie przyszło i wpaść w żałości.

Radość zbytnia wybija z serca człowieczego

Nędzę, niebezpieczeństwa życia doczesnego.

Zaczym żyjąc swawolnie ku otchłani płynie, 
A tusząc sobie dobrze, w mgnieniu oka ginie. 
Ty miej rozum jeśli chcesz długo się radować, 
A po szczęściu niniejszym wiecznego zażywać.

Rozmyślajże odmienność świata obłudnego:

Jak fałszywy, jak krótki, nie ma nic pewnego.

W ten czas czytaj o wzgardzie niniejszych próżności,

Gdy przybywa obficie szczęścia i radości.

Zaś gdy szczęście żałobną twarz swoje pokaże,

A pierwej wesołemu, potem płakać każe.

Bądźże serca mężnego, miej się na baczeniu, 
Wesel się w Panu Bogu, bowiem ku zbawieniu

Droga ta jest bezpieczna, znak szczęścia wiecznego, 
Cierpieć więcej niż igrać, Krystus przykład tego.

W ten czas cie Bóg probuje jeśli go miłujesz,

Gdy szczęścia odmiennego od niego kosztujesz.

Tam ci poznać z kim więcej serce twe przestaje:
W kim się kto bardziej kocha, tego rad żałuje.

 

PAMIĘĆ ŚMIERCI

Na Śmierć często wspominaj, która cię nie minie:

Także na sąd ostatni, co nie, a co zginie.

Śmierć dobrym nielękliwa, złym nic straszliwszego,

Kto się z nią często wita nic nadeń mędrszego.

Jeśli pragniesz prowadzić żywot świątobliwy,

Niech z twych oczu nie schodzi jej obraz płaczliwy.

Bo cię często o śmierci będzie napominał,

Co mając za przestrogę, gdzie źle będziesz mijał.

 

PROZNA CHWAŁA

 

Prozna chwała zasługi pożera

 

Aby darmo nie robił strzeż sie chwały marnej:

Tak czyń aby sie Bogu bedźiesz sławny.

Jak wiele przez długi czas z pracą nabywamy

To wszystko próżną chwałą marnie utracamy.

Niechćiej żadnej zapłaty tylko Boga twego,

Dobrysz to frymark braćie, tej trzymaj sie jego.

 

Intencia dobra w sprawach czyni z małych wielkie.

 

Takowa intencya w każdej twojej sprawie

Niech bedźie; aby na ćie patrzył Bog łaskawie.

Tak małe jako wielkie oddaj Bogu swemu

Bo on zwykł hojnie płacić sercu ochotnemu.

 

Człowiek okrutny

Nad takiego człowieka nic okrutniejszego,

Ktory nie ma baczenia na siebie samego

Wie zapewne o wiecznej bytności napotym,

By tam nędze nie cierpiał nic nie myśli o tym.

Siedzi nędznik proznując, abo acz pracuje,

W tym drożej prozna chwałę niż pracą szacuje.

Teraz masz czas, pogodę, na twe handle kupce, 
Zabiegajże przedając, dotąd w tej chałupce

Glinianej przemieszkiwasz, bo skarbów wiecznych

Czujnemu otworzono, bądź myśli bezpiecznych.

 

PROZNOWANIE

Proznowanie diabelskie wezgłowie

Proznowanie wezgłowiem diabelskim nazwali

Ojcowie święci, którzy wiele pracowali.

Strzeż sie proznowania, pomni co z tym mamy, 
Szatan nasz nieprzyjaciel, czujmy bo przegramy. 
Zabawiaj się dla tego  sprawami dobremi:
Nabożeństwem, abo wiec swymi domowemi.

 

ROZBIERAJĄC SIĘ Z SZAT

Co myślić przy rozbieraniu

Zwłocząc się z szat myśł o ty że też masz koniecznie

Zdzierać z siebie nałogi, które nago wiecznie

Czynią duszę niedbałą, ty aby nagości

Ujść mógł, pomnisz hamować swoje namiętności.

Bo człowieka dla grzechu Bóg zdarł z łaski swojej:
Miłuj cnotę, onać jest ubiór dusze twojej. 


Fragment obrazu "Drzewo życia" znajdującego się w  bazylice kolegiackiej Świętej Trójcy w Krośnie. Fot.: WH 

 

ROZMYŚLANIE PRZY STOLE

Siedziesz za stoł pamiętaj że rodzicy nasi

Dla pokarmu zgrzeszyli: przez co z dobrej pasi
Są wygnani w te nędzę i nam zepsowali,

Żeśmy w raju nędznicy z nimi postradali.

Karmiąc ciało duszę żywą też miej na baczeniu,

Nie daj jej głodu cierpieć, ale w rozmyślaniu 
Rzeczy sobie zbawiennych z chęcią się zabawiaj

Abo o czym nabożnym z drugiemi rozmawiaj. 
Naprzod rozmyślawaj  post Zbawicielka swego, 
I gdy octu kosztował z żółcią zmieszanego.

 

Świętych życie

Zaś Święci surowy żywot prowadzili, 
Aby tu przymierając głodem wiecznie z Bogiem żyli.

Zbytki to u nich były chleb i woda w mierności,

Dostąpili za nędzę wiecznych majętności.


Szkodliwa swawola świeckich

Z drugiej strony rozmyślaj, jako zaś cieleśni 
Ludzie jedli i pili w marnościach rozkoszni:
Teraz w nędzy i mękach na wieki ulgnęli,
Dla krociuchnej rozkoszy, którą drudzy wzięli.

 

Zapłata grzesznych

O gdyby przyszło teraz nędznym pokutować

Umieliby nie wątpię swych rzeczy wetować

Co rozumiesz w jakiejby żyli surowości, 
Którzy już doznawają wiecznych mąk srogości: 
Toć stanie za wędzidło którym swoje chęci

Będziesz mógł pohamować, gdy to w swej pamięci

Nabożnie chować będziesz, pilnie rozmyślając

Złym śmiech w smętek, a dobrzy ku chwale stękając.

Choć masz wiele, więccy bądź do mała skłonniejszy, 
Nie z skąpstwa, ale by był ku cnocie snadniejszy. 
Zachowaj skromność w spaniu, w piciu i w potrawach

I tak sposobnym będziesz w każdych swoich sprawach. 
Takim będąc łatwiej się chce Bogu służyć, 
A nie będziesz barzo rad ciału swemu płużyć. 

 

SZATY OBŁOCZĄC

Szaty na sie wdziewając, myśl co duchownego:
Zwłaszcza jakeś jest poźny od stanu pierwszego, 
Gdy cię był na chrzcie świętym Bóg szatą Królewską

Przyodział, aby za tym wziął chwałę niebieską.

Myśl też, żeś jest pielgrzymem tu miejsca nie mając,

Idźże ku swej ojczyźnie, o ten świat nie dbając.  

 

TOWARZYSTWO ZŁE

Znaki złego towarzystwa

Jeśli pragniesz być dobrym, towarzystwa złego

Strzeż sie jako powietrza zarażającego.

Jako szkodzi powietrze ciału śmiertelnemu, 
Tak złe towarzystwo sercu niewinnemu.

Kto by o złym rad mówił i do niego radził,

Ktoby swym złym przykładem w niecnote prowadził:
Uciekajże przed takim, tenci znak dobrego,

Snadź niechcieć o tym myślić, co jest szkodliwego.

 

UŻYWANIE DÓBR DOCZESNYCH

 

Wiesz iżeś nagim wyszedł w nędze świata tego,

Teraz jeśliże co masz nie bądź Panem tego.

Tak tym szafuj jako ów co mu powierzano,

Tym sposobem, aby go stąd liczby słuchano.

Szafuj mądrze, widzisz sam iżeć pożyczono,

By snadź potym inszego na to nie wsadzono. 
Nie dziw to na świecie że z Pana ubogi

Bywa często, a na to nie masz wietszej trwogi.

Używaj dla potrzeby, ratuj ubogiego;

I nie szukaj nędzarzu w nędzy szczęścia twego.

 

Wielkiej roztropności trzeba bogaczom

 

O wielkiż prudencyiej trzeba bogatemu,

By się nie dał oszukać światu kłamliwemu.

Mając do woli swojej rozkoszy docześne,

I przedsię czynić kroki ku niebu pośpieszne.

Także proszę używaj tych dóbr niebezpiecznych,

Jakoby nie uchybił forty wniść do wiecznych.

 

ZACHOWANIE SIE PRZY STOLE

 

Gdy do stołu jeść siadasz tak rozmyślaj sobie,

Że w tym tylko dogodzić chcesz swojej potrzebie.

Strzeż się wzniecać kochania ku swoim potrawom,

Ale chęć swą otwieraj nabożnym zabawom. 

Żegnanie stołu

Pierwej niż pożywać masz przeżegnać potrawy,

Łaknąc pierwej duszy swej, niż ciału poprawy.

Sposób tego żegnania masz niżej w tych księgach,

Potrawy, a nie sprawy cudze miel w twych zębach.

Jeśli w to nie potrafisz, więc Pacierz przynajmniej

Zmów, i Zdrowe Maryja ku temu co snadniej.

 

CHOREGO ROZMYŚLANIE

Choćby na te dwie rzeczy nic więcej nie było

Niemocnemu, wieleby stąd pożytku było.

To jest, gdyby uważał słabość zdrowia swego,

Ktore w krociuchnym czasie odchodzi od niego.

Nauczył by się przeto niniejsze prożności

Pogardzać, a kochać się w wiecznej majętności.

Druga, jako łaskawie z nim Bóg postępuje,

Który go miłosierdziem w chorobie częstuje.

Bo go tym napomina, aby za karaniem

Złego życia zaniechał, który za głaskaniem

Słuchać niechciał; by za tym już były w ochronie

Boskie napominania i czas, który tonie.

Nie ku każdemu takie oko Bóg obraca,

Jednemu da chorobę, a drugiemu skraca

Żywot, że i raz westchnąć nie może do Boga,

Gdy ŚMIERĆ nagła nadciągnie; o wielka to trwoga.

ROZMYŚLANIE O ŚMIERCI

Jeden człowiek z nabożności

Patrzał na człowiecze kości.

Rzekła mu ogniła głowa

Niżej przerzeczone słowa:

Patrzajże, człowiecze, na mię,

Oto masz swej śmierci znamię.

Byłamci człowieczą głową,

A dziś mię trupią kością zową.

Odbyłam dusze i ciała,

Jednom nędzny kością została.

Strawili robacy żyły,

Spróchniał mózg i oczy wygniły.

Tu lepak gdziem usta miała,

Jedno ta dziura została.

Nos, wargi, uszy ogniły,

Jakoby nigdy nie były.

Takżem została gomołą,

Żadną, brzydką, nędzną, gołą,

Toć prawdziwa komedyja,

Będziesz takim jako i ja.

By mię był widział, gdym gniła,

Jakimemci smrodem była.

Bo nie masz nic tak brzydkiego

Nad smród ścirwu człowieczego.

Łakomieć ziemia pożyra

Człowieka, który umira.

A nie przepuści żadnemu

I Cesarzowi samemu.

Obaczże się już, człowiecze,

Że cię śmierć do grobu wlecze,

A tak cię prędko zagniecie,

Jakoby nie był na świecie.

 

 Fragment obrazu znajdującego się w  bazylice kolegiackiej Świętej Trójcy w Krośnie, Fot.: WH

APPENDIX

Teatr Mumerus
"MANELLE"

 

Życie jest snem i ułudą nietrwałą, chwilową, i nikczemną. Wszystko jest w ruchu i zmienności. Świat jest na opak wywrócony. Jesteśmy niczym rzeźby uwięzieni w dramatycznych gestach lub jako postaci z obrazów pragnące umknąć z ram. Varietas delectat - zmienność sprawia przyjemność.

To barok. Biblioteki pełne są nieprzeczytanych barokowych książek (albowiem pisał wtedy kto mógł) - jak choćby dzieła Pawła Symplicjana:  dziesiątki ułożonych w rytm barokowego wiersza porad o czym myśleć: przy ubieraniu się i rozbieraniu, przy jedzeniu, przy dzwonieniu, przy kładzeniu się i wstawaniu z łóżka, używając wszelakich dóbr, milcząc i patrząc na świat.

Ale barok to nie tylko rymowane wskazówki jak podążać drogą życia. Barok to także gra z Fortuną, Światem, Ciałem, Demonami i Czasem - i te alegoryczne postaci pojawiają się także w spektaklu Teatru Mumerus  - głownie zaczerpnięte z iskrzącego się formą i alegorią ówczesnego teatru jezuickiego   - pełniącego zresztą funkcję dydaktyczną . Barok to także groteska szczerząca zęby w uśmiechu trupiej czaszki, to także rozkładające się wskutek francuskiej choroby ciała lubieżników i rozkoszników -  niektórzy autorzy barokowi n(jak np. Jan Andrzej Morsztyn) lubowali się wprost w opisach chorób, a w szczególności kiły i rzeżączki.  Barok to świat na oopak, a więc w naszym spektaklu pojawia się osioł poganiający zaprzęgniętego w chomąto człowieka.

Barok to także to także szaleństwo czyli "La Follia", jak brzmi nazwa sonat przeznaczonych do tańca - jedna z nich, najdoskonalsza czyli szaleństwo Antonio Vivaldiego stało się inspiracją do stworzenia muzyki (wykonywanej na żywo) do spektaklu "Manelle", którego środki wyrazu rozpostarte są od bezustannego ruchu i tańca do pulsujących w rytm barokowego wiersza słów.

Barok to bogato zdobiona maska, za którą kryje się twarz człowieka rozpiętego między grozą, trwogą a rozkoszą. I w naszym spektaklu aktorzy czasem ukrywają swe twarze za maską.


Fot.: Jacek Maria Stokłosa

 

Scenariusz, reżyseria, przestrzeń: Wiesław Hołdys
Aktorzy: Ewa Breguła, Monika Gigier, Mateusz Dewera, Jan Mancewicz, Jacek Milczanowski, Bartłomiej Zdeb, Robert Żurek
Muzycy: Gertruda Szymańska i Michał Braszak
Muzyka: Michał Braszak
Kostiumy: Monika Gigier
Maski: Agnieszka Dziedzic i Monika Gigier
Asystent reżysera: Agnieszka Dziedzic
Współpraca scenograficzna: Agnieszka Dębowska

 

W spektaklu wykorzystano teksty Pawła Symplicjana z "Manelli duchowych" oraz cytaty z utworów następujących autorów: Klemens Bolesławiusz, Jan z Kijan , Jan Libicki, Jan Andrzej Morsztyn, Hieronim Morsztyn, Wojciech Oczko, Symeon Połocki, Mikołaj Sęp Szarzyński, a także fragmenty anonimowych utworów: "Pielgrzym. Dialog o drzewie żywota", "Utarczka krwie wojującego Boga", "Dialog o Mifibosecie" a także teksty epitafium z tablicy nagrobnej z Fary w Krośnie.

 

W spektaklu wykorzystano fragmenty sonaty d-moll op. 1 nr 12, La Follia RV 63 oraz "Czerech pór roku" Antonio Vivaldiego

Premiera 22 lipca 2022

 Plik pdf w formie e-booka z zapisem niniejszego artykułu można pobrać klikając tu

 

 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz