wtorek, 8 grudnia 2020

DUCHY DOMOWE

Rys.:Wiesław Hołdys 

Każdy może sobie wyhodować domowego i pożytecznego ducha. Wystarczy wziąć jajko od czarnej kwoki i czarnego koguta, a potem przez dziewięć dni i nocy trzymać je pod lewą pachą. Przez cały ten czas nie wolno się myć. Z tego jajka wykluje się malutki czart, demon domowego ogniska. Nie wolno nadać mu imienia, bo wtedy ów zniknie i nie będzie z niego żadnego pożytku. Niewiarygodnie zdolne stworzenie - wszystkiego potrafi się w mig nauczyć!

Ale istnieją duszki i duchy już nazwane. Pracowicie je opisał Wiesław Hołdys, część z nich wystąpiła w spektaklu Teatru Mumerus "Godzinki czyli od świtu do zmierzchu", a jeden z nich w spektaklu "Ampuć czyli zoologia fantastyczna"
Hukałki - z pozoru ładne i powabne kobiety, ale w istocie są to wściekłe baby, które wciągają młodzieńców i starszych panów do tańca, hukając im do uszu, aż taki nieszczęśnik w tańcu skona.


Połednica to demon skwarnego południa. Gdy połednica napotka znużonego upałem, który, usnął na chwilę - włazi na niego i powtarzając - śpisz, śpisz! - depce mu po brzuchu i piersiach, mocząc go. Gdy zaś w końcu ów się zbudzi, cały mokry, powiada: "Znów mnie połednica poszczała". Połednice cierpią na sklerozę.

Po całym domu łazi Smolniaczek i pozostawia za sobą czarne plamy, które się bardzo trudno usuwa. Ale jak dać mu kropelkę miodu - wtedy na cały tydzień mamy od Smolniaczka spokój.

Obr: taki, co zjadał wszystko, aż w końcu stał się olbrzymem. Ludzie przed nim uciekają - niesłusznie, bo to niegroźne straszydło, kryjące się ze wstydu w lesie.

Dziwożona: poznać ją można po tym, że nigdy się nie czesze. A gdy ją spotkać, to na wszystkie pytania, które zada, trzeba odpowiedzieć "nie". Inaczej Dziwożona - podobnie - jak Hukałka porwie do śmiertelnego tańca.

Płaneta - niewiasta, żona kulawego płanetnika, tak jak on na miód łasa. Burze, grady, wichry, powodzie, huragany - wszystko od woli Płanety zależy. Płanety chodzą po ludziach, wstępują w nich, a gdy kto smutny, nerwowy, raz to nadmiernie melancholijny, a raz to nadmiernie wesoły czyli po prostu labilny - znak to, że naszła na niego płaneta.


Chowaniec - którego w zachodnich krajach zowią koboldem to ważna postać w domu: ogień w porę zadusi i złodzieja nie dopuści. Wymaga by go szanowano: nie dopite krople wina, piwa albo i wódki trzeba chlusnąć na próg - Chowaniec wszystko wypije. Nie gardzi też resztkami śledzików oraz jajeczek i namiętnie uwielbia majonez. Jest obecny wszędzie, we wszystkich pokojach, przysłuchując się uważnie każdej rozmowie. Nie znosi przekleństw, bijatyk, wymysłów - a już najgorzej, gdy ktoś lekceważąco wyraża się o nim, o Chowańcu! Wtedy - obrażony opuszcza dom i przenosi się do sąsiada i od tej chwili to, co do tej pory szło jak po maśle teraz idzie jak po grudzie czyli na opak. Nie obejdzie się człowiek bez swojego chowańca.

Przyklejak. Jego zarodek powstaje z łupieżu, spadającego z grzebienia podczas porannej toalety. Niektórzy, co bardziej zapobiegliwi, zbierają ów łupież i odnoszą do wypożyczalni kotów, gdzie przetwarza się go na chałwę. Inni – a tych jest, niestety - większość, nie zbierają łupieżu, pozostawiając porzucony na podłodze, czym przyczyniają się do powstawania i rozmnażania Przyklejaka. Powstały z łupieżu zarodek przekształca się w dojrzałego osobnika, w ten sposób, iż unoszony delikatnym wiatrem powstałym z ruchu domowników przykleja do siebie wypadnięte nieuchronnie włosy, obcięte paznokcie, poodrywane kawałki odcisków i zgrubień skory zwanych mozelami i wydłubane z ucha kawałki wosku. Powstały w ten sposób dojrzały okaz Przyklejaka zatykającego może osiągać nawet 10 cm średnicy, żerując w kratkach ściekowych, pod krawędziami desek klozetowych, a także w najciemniejszych kątach kuchni i łazienek. Istnieje żeńska, bardziej agresywna odmiana owego stworu, zwana Przyklejakiem spożywczym, powstała w wyniku łączenia się Przyklejaka zatykającego w okresie dojrzewania z resztkami zużytych podpasek. Owa odmiana bardzo ceniona jest na giełdach, jako że służy do produkcji barszczu w proszku.


A te stwory zaczerpnęliśmy z książki Zofii Kossak - Szczuckiej "Kłopoty Kacperka, góreckiego skrzata":

W zamku od drzwi siedzi mały, rdzawy Kluczek - ma zgrzytliwy głos, wygląda dziurką od klucza i opowiada jednej stronie, co widzi po drugiej.

A tam, w fortepianie rozmnażają się szkodliwe Klawiki, które niszczą struny. Klawik posiada zęby tylko w górnej szczęce, głosu nie ma, ale trąca nóżką w śmieszny rodzaj ogonka i brzęczy cieniutko.


W wodociągu żyje Akwadon, któremu przebywanie w rurach posuło charakter: jest złośliwy, pluje wodą, a czasami nawet gryzie nieostrożnych.


Są też Kanapony, które w swej żądzy gromadzenia dobytku, ściągają do wnętrza kanap, tapczanów i wersalek wszystko co się da. Jeśli wsuniesz głęboko rękę w obite boki kanapy i znajdziesz tam szpilki, karty, nożyczki, naparstek, ołówki, nici, listy i inne przedmioty - niechybny to znak iż Twoje domostwo opanowały małe, nieznośnie Kanapony - których wszędzie pełno.



Wiesław Hołdys


 

Zrealizowano w ramach stypendium dla osób zajmujących się twórczością artystyczną, upowszechnianiem kultury oraz opieką nad zabytkami, którego fundatorem jest Gmina Miejska Kraków. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz